Kiedy od razu nie przysiądę do pisania jak kura do grzędy, czas zaczyna umykać
razem z myślami i słowami. To tak jakby:
zakwitł kwiat jednodniowy
i nie został po nim ślad
nie chcą powrócić płatki na swoje miejsce
rozwiewa je wiatr
i wysusza słońce
Ptaki rozweselają mój dzień. Widzę jak zwołują się i wabią, gonią, adorują. Ostatnio nie wycinają drzew w tym miejscu i sprowadziło się wiele nowych ptaków. Na ostatnim spacerze byłam zdumiona ich ilością i różnorodnością. I Coraz to nowsze śpiewy unoszą się z lasu prosto w moje okno. Nawet ruchliwe obok rondo nie przeszkadza im w radości, bo mają tu swój dom i gniazda, kolejne potomstwo.
Pokazały się młode sierpówki w tym rejonie.
Nie uciekał. Łatwo nie było złowić go na pstryknięcie wśród licznych gałązek.
A tu ślimak przyczepiony do liścia.
Kolejny nowy mieszkaniec na obrzeżach miasta.